sobota, 10 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 3

Na szczęście matematyka mijała szybko. Ledwie nie zrobiłam żadnej pracy, ponieważ Becca cały czas mnie zagadywała, ale nie przeszkadzało mi to.
-Co masz teraz?- Zapytała podczas wyciągania książek z szafki.
-Angielski- Odpowiedziałam. Westchnęła ciężko... - Co się stało?-
-Mam biologię.- Wyjęła wszystko i zamknęła szafkę.-Pokazać ci gdzie masz teraz lekcje?-
-Byłoby miło- Odparłam bezradnie, na co zaśmiała się.
Szłyśmy przez korytarz, aż w końcu zatrzymała się przy jednych z drzwi.-To tutaj- Wskazała ręką.- Więc.... co sądzisz o swojej pierwszej lekcji?-
-W porządku. Sądzę, że jak na pierwszy raz, jest na prawdę okej.- Odparłam zgodnie z prawdą.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę!- zawołała radośnie.
Miałam otworzyć usta ale usłyszałam, że coś rozbija się o szafki, kilka metrów ode mnie.
Odwróciłam się wspólnie z Beccą i zauważyłam trzymanego za gardło małego chłopca, przez wysokiego chłopaka z brązowo-kręconymi włosami. Wokół tego zdarzenia, stało inne cztery osoby. Byli to ludzie, o których Alice mówiła mi wcześniej.
-P-proszę! Przepraszam...- Wydusił z siebie chłopak.
Widziałam jak ten z kręconymi włosami, docisnął swój uścisk na jego szyi.
-Dobrze- Wysyczał. Rzucił swoją ofiarę bez trudu na podłogę, po czym zaczął go kopać w brzuch razem z czterema pozostałymi chłopakami.
-Nie patrz!- Skoczyła nagle Becca, ciągnąc mnie w przeciwnym kierunku. Nawet nie drgnęłam. Byłam zbyt zszokowana widokiem, który był przede mną.
-Dlaczego nikt nie pomaga temu biednemu dziecku?!- Spytałam z niepokojem.
-Melanie...-
-Niech ktoś zawoła nauczyciela!- Krzyknęłam do pozostałych, ale oni szli w przeciwnym kierunku od  miejsca zdarzenia. Becca natychmiast przytknęła mi buzię swoją ręką, chcąc, abym przestała krzyczeć.
-Nie!- Wyszeptała wściekle. Otworzyła szeroko oczy z paniki, a jej oddech przyspieszył.-Nie chcę, abyś przyciągnęła ich uwagę!-
Odciągnęłam jej rękę z moich ust, spojrzałam przez ramię nadal słysząc jęki, kopanego chłopca.
-Dlaczego oni to robią?-
-Jest to pięć najniebezpieczniejszych ludzi w Londynie. Mają własny gang i terroryzują każdego.-
-Dlaczego nauczyciele nic z tym nie robią?!-Zapytałam. Powinno wywalić się ich ze szkoły!
Pokręciła głową.
-Boją się ich.-
-Czego?- Splunęłam- Oni są pięcioma, nastoletnimi chłopcami!-
-Ciszej!- Warknęła ze złością.-Nie możemy nic zrobić... nawet policja się ich boi.-
Moja szczęka opadła.
-Nawet oni nic nie mogą z nimi zrobić?!- Pokręciła głową.
-Nie zadawaj się z nimi...- Ostrzegła.- Bo w przeciwnym razie, oni cię zniszczą-
-Jestem pewna, że jest wiele bardziej ciekawszych ludzi nić ja.- Odpowiedziałam po czym dała mi miękki uśmiech.
-Spotkamy się przed szkołą na obiedzie.- Ścisnęła moje ramię i oddaliła się ode mnie. Nie słyszałam już błagania i jęknięć bitego chłopca. Słyszałam tylko uderzenia. Prawdopodobnie pobili go do przytomności i nie mieli litości aby przestać. Jednak Becca mnie ostrzegała. Nie miałam zamiaru się nawet do nich zbliżać.
Weszłam do klasy siadając na wolnym miejscu. Po chwili lekcja się zaczęła. Nie mogłam przestać jednak myśleć, o tym co działo się na korytarzu.

***
Czekałam przed szkołą na Rebeccę. Na angielskim byłam myślami poza lekcją. Nie miałam pojęcia co nauczyciel mówił, a kiedy zapytał mnie o coś wyglądałam jak totalna idiotka. Cały czas nie mogłam przestać myśleć o pięciu chłopakach. W jaki sposób szkoła, nie może poradzić na to co się dzieje na przerwach?
-Melanie!-Krzyknęła Rebecca. podczas, gdy podbiegła do mnie.
-No w końcu jesteś...- Westchnęłam.
-Musiałam na chwilkę zostać dłużej w klasie- Kiwnęłam głową, abyśmy usiadły.
-Więc.. jak było na angielskim?- Spytałam mnie gryząc swoją kanapkę.
-Nie najlepiej ale do przeżycia. A jak na biologii?-
-Mieliśmy świetną zabawę!- Roześmiała się- Pani pokazała nam sex zwierząt. Połowa ludzi w klasie nie mogła powstrzymać się od śmiechu.- Zaśmiałam się razem z nią. Jest bardzo pozytywną osobą.
Jadłyśmy w milczeniu dopóki nie zaczęłam rozglądać się dookoła nas.
Spojrzałam nad ramieniem Becci i mój wzrok utkwił na chłopakach w skórzanych kurtkach, stojących pod drzewem.
O dziwo było ich tylko trzech. Próbowałam odwrócić wzrok ale byłam zbyt ciekawa. Jeden z nich miał blond włosy i ciemnozieloną kurtkę. Rozmawiał z drugim, który miał na sobie brązowy płaszcz. Był zdecydowanie wyższy i wyglądał groźniej.
Szczególną moją uwagę zwrócił chłopak stojący po środku.
To ON bił tego chłopca przy szafkach.
Wyglądał na najbardziej niebezpiecznego, od pozostałych. Bez wątpienia, był od nich wyższy. Miał kręcone, brązowe włosy i czystej zieleni oczy. Nie mogłam przestać na niego patrzeć... był tak odurzający. Miał cechy, których jeszcze nigdy nie widziałam-takie różowe, pulchne wargi wyglądające tak miękko... tak ciepło.
Mój oddech uwiązł w gardle kiedy spotkaliśmy się wzrokiem. Jego twarz była pusta... bez żadnych emocji na niej. Patrzyłam jak wyciąga paczkę papierosów z tylnej kieszeni dżinsów i umieścił  papierosa w  ustach.  Zapalił go zapalniczką, nie opuszczając przy tym mojego wzroku.
 -...słuchasz mnie?-
-CO?!- Powiedziałam niewyraźnie, umieszczając z powrotem swoją uwagę na dziewczynie... co ona mówiła?
-Czy ty mnie słuchasz?- Zapytałam Becca.
-Oczywiście, że tak.- Skłamałam.
-Więc co ja mówiłam?- Patrzyła na mnie wyczekująco.
-Pytałaś się, czy cię słucham.-
-Na co ty się Melanie gapiłaś?- Zdziwiła się odwracając się za siebie.
Otworzyłam usta w proteście, ale wiedziałam, że to nie ma sensu. W ciągu mili sekundy Becca rzuciła głowę w moim kierunku. Chwyciła swoją torbę, jednocześnie i moją.
-Musimy stąd iść- Słychać było w jej głosie panikę. -Teraz!-
-Uh... w porządku.- Jęknęłam chwytając moje rzeczy. Zarzuciłam torbę na ramię i ustałam na nogi. Becca podążyła szybkim krokiem w stronę szkoły, a ja tuż za nią. Wzięłam spojrzenie na Harry'ego. Jego oczy wciąż utkwione były we mnie. Były tak przytłaczające, że nie mogłam oderwać od nich wzroku.
Niestety to zadziałało na moją niekorzyść. Poczułam, że moja noga potknęła się o kawałek wystającego cementu i przewróciłam się na schody. Rozbiłam moje czoło o twardy bruk, a ciepła ciecz zaczęła spływać po mojej twarzy.
-Kurwa!- Krzyknęłam. Becca słysząc to zaraz się odwróciła.
Mam nadzieję, że Harry nie widział tego.
-Przewróciłaś się?- Zaśmiała się podbiegając do mnie. Co ją kurwa tak bawi?
Trzymałam twarz między moimi rękoma, gdy pomagała mi wstać.
-Nie... po prostu testuję grawitację- Jęknęłam z sarkazmem. Moje czoło zaczęło nagle strasznie pulsować z bólu. Przygryzłam wargę aby stłumić krzyk.
-Matko! Ty krwawisz!- Stwierdziła z niepokojem, kładąc rękę na moim policzku.- Wezmę Cię do pielęgniarki-
-Dzięki- Mruknęłam. Złapała mnie za rękę, aby móc poprowadzić mnie, do frontowych drzwi szkoły.
Szłyśmy korytarzem nie unikając wzroku innych. Nie dziwię się... rzadko widuje się osoby, które już pierwszego dnia w szkole rozwalają sobie czoło. Spojrzałam jeszcze do tyły żeby sprawdzić, czy Harry nadal tam jest. Nie było go.
Gdzie on poszedł?
***
-Poradzisz sobie sama?- Zapytała mnie Becca z troską w głosie.
-Wszystko będzie dobrze- Uśmiechnęłam się. Na szczęście pielęgniarka dała mi leki przeciwbólowe i ledwo mogłam poczuć ból, jaki odczuwałam wcześniej.
-Próbowałam dzwonić do twojej siostry, ale nie odbierała telefonu.- Becca podeszła do łóżka, na którym leżałam przypatrując mi się. Nie wiem dlaczego, ale zastanawiałam się jakby wyglądała w stroju małpy. To byłoby komiczne! Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.
-Co cię tak bawi?- Zdziwiła się.
-Sądzę, że leki zaczynają działać.- Zachichotałam. Ej! Śmieszniej by wyglądała z wąsami! Śmiałam się jeszcze pięć minut, aż w końcu zaczęłam:
- Dziękuje ci za dzisiejszy dzień- Wymamrotałam, gdy moje ciało przejęło uczucie senności.
-To była dla mnie czysta przyjemność- Na jej twarzy zagościł uśmiech.
-Dziękuję też, że mnie tu przyprowadziłaś. Nie wiem, czy bez ciebie dałabym sobie radę.-
-Przestań! Jesteśmy w końcu przyjaciółkami- To mnie zdziwiło. Uważa mnie za swojego przyjaciela?
-Nigdy nie miałam kogoś takiego wcześniej- Szepnęłam cicho, ale wystarczająco, aby usłyszała.
-Teraz masz... odpoczywaj- Powiedziała i podeszła do drzwi.-Do zobaczenia jutro.-
-Cześć!-Wybełkotałam kiedy wyszła z pokoju.
Poczułam się trochę zakłopotana, myśląc o tym co się stało. Dlaczego nie mogłam patrzeć jak idę? Teraz mam za swoje. Leżę w pokoju pielęgniarek pod wpływem leków, licząc gwiazdy.
-Tędy- Usłyszałam cichy, kobiecy głos, a po chwili czyiś jęk. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam pielęgniarkę z młodym mężczyzną, niosącego ciało do łóżka, stojącego obok mojego.
-Gdzie go znalazłeś John?- Spytała, gdy położył osobę na miękkim kocu.
-Na korytarzu, przy szafkach.- Odpowiedział, gdy wycofał się, dając mi lepszy widok.
To chłopak, którego pobił Harry i jego gang. Wyglądał zupełnie bez życia. Widziałam tylko jak jego klatka piersiowa z każdym oddechem, powoli unosi się i opada. Jego koszulka przesiąknięta była krwią, a na ciele miał pełno siniaków i zadrapań.
-Dobrze, że go znalazłeś- Szepnęła, podczas wyciągania telefonu z kieszeni.-Mam zamiar zadzwonić po karetkę.-
Usiadł obok chłopca, a cała sala wypełniła się ciszą. Odgarnął lekko włosy z czoła chłopaka, na co cicho mruknął.
Postanowiłam wypytać się o jego stan. Nie robię przecież nic złego.
-Czy z twoim przyjacielem jest wszystko w porządku?- Zapytałam cicho, starając go za bardzo niepokoić.
-Nic mu nie będzie. Zabieramy go do szpitala.- Odpowiedział, odwracając się w moim kierunku.-Czy ty jesteś tą nową dziewczyną w szkole?-
-Tak... skąd to wiesz?-
-Słyszałem o twoim wypadku.- Zaśmiał się.-Wszyscy o tym mówią-
-Świetnie...- Wymamrotałam. -Mój pierwszy dzień w szkole jest na prawdę udany-
-Oh.. nie martw się o to.-Powiedział uspokajająco, podczas gdy spojrzał na swojego kolegę.-Jestem pewien, że wiadomość o pobiciu Connor'a rozejdzie się szybciej.-
-Dlaczego został pobity, przez tych chłopaków?- Spytałam powoli. -Jeśli nie masz nic przeciwko, że pytam.-
John wziął głęboki wdech i spojrzał na mnie ze smutkiem.
-On był na tyle głupi, aby pożyczyć pieniądze od lidera gangu, Harry'ego. Oczywiście nie oddał długu w terminie za co został ukarany.- Odpowiedział tak po prostu.
-Ile pożyczył pieniędzy?-
-Dziesięć tysięcy-
-Dziesięć tysięcy?!- Krzyknęłam z niedowierzaniem.- Skąd oni mają tyle forsy?-
-Nie mam pojęcia- Wzruszył ramionami.
Jakim cudem są w posiadaniu tak ogromnej sumy pieniędzy? Obawiam się najgorszego. Od tego momentu pragnę bardziej chodzić do szkoły w Menchesterze, niż w Londynie.
Otworzyłam usta aby zadać kolejne pytanie, ale do pokoju weszła pielęgniarka.
-Melania Johnson... twoja siostra w końcu odebrała telefon i jest w drodze po ciebie. Możesz już iść...-
W końcu! Nie chcę już na dzień dzisiejszy więcej przygód.
-Dziękuję pani- Odparłam, podczas wstania z łóżka. Nie czułam żadnego bólu, za co byłam bardzo wdzięczna. Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez ramię na Johna, dając mu uspokajający uśmiech.-Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze-
-Ja też...-Westchnął.
Kiwnęłam głową i wyszłam z pomieszczenia. Dziś był taki dziwny dzień. Nie miałam przyjaciela od lat, a teraz go mam! Nie sądziłam, że spotka mnie coś takiego i nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
Może gdy zacznę omijać Harrego i jego bandę, będę tu szczęśliwa.
Gdy szłam korytarzem, zauważyłam wiele dzieci, idących po skończonym obiedzie. Podążałam w stronę wyjścia, ale stanęłam jak wryta.
Na przeciwko mnie był ON.
Harry.
Czułam jak moje ciało sztywnieje, gdy spojrzał centralnie w moje oczy. Ruszył w moją stronę. Przechyliłam moją głowę i wciągnęłam na nią kaptur, mając nadzieję, że mnie jeszcze nie zauważył.
Może uda mi się stać jednorożcem i odlecieć stąd?
Spuściłam wzrok w dół, kontynuując spacer. Modliłam się aby nie wpaść na niego. Odwróciłam się i zobaczyłam, że cały czas idzie za mną. Jego oczy były ciemne, twarz wściekła, a jego ruchy ciała pokazywały, że jest bardzo niebezpieczny. Dobra... już wiem dlaczego ludzie się go tak boją. Ale realistycznie jest po prostu zwykłym nastolatkiem.... którego policja się boi.
Był już kilka metrów ode mnie. Skręciłam w lewo mając nadzieję, że pójdzie prosto, ale też poszedł tam gdzie ja. Wyminął mnie i stanął ze mną twarzą w twarz.
-P-przepraszam...-
-Nie ruszaj się- Warknął podczas chwytania mnie za brodę.
-C-co ty robisz?- Zapytałam bezradnie.
-Powiedziałem, nie... ruszaj... się... kurwa... Melanie!- Wysyczał, pchając mnie na szafki. Skąd wiedział jak się nazywam?
Jego oczy zaczęły skanować zachłannie moje ciało. Kiwnął głową z zadowoleniem. Pochylił głowę do mojej szyi, muskając lakami moją skórę i uniósł wargi tuż nad moim uchem.
-Będziemy mieć sporo zabawy, kochanie- Zadrżałam na te słowa.
-P-proszę... puść mnie!- Błagałam cicho. Spojrzał na mnie, ale nie odwzajemniłam tego.
-Spójrz na mnie.- Zażądał, całkowicie ignorując moje prośby. Czułam ciepło jego ciała, stojąc przyciśnięta przez niego. Jego zapach był tak odurzający. Wciąż nie wykonałam jego polecenia. Nie zadowolony z moich postępów, chwycił mnie za ramiona i ponownie uderzył mną o szafki.
-Nie utrudniaj tego kochanie. Spójrz na mnie!- Warknął.
Chwycił moją szczękę i zmusił abym spojrzała w jego przenikliwe oczy. Były zamaskowane gniewem. Zaczęłam  bać się jak cholera.
-Czy to takie trudne?- Uśmiechnął się szeroko.
Zdjął ręce z moich ramion, zjeżdżając nimi na biodra. Wysłał tym gestem niechcianych dreszczy na moim ciele.
-Czego chcesz?- Zapytałam słabo.
-Myślę, że to dość oczywiste.-Uśmiechnął się złośliwe. Jego ręka powędrowała do mojego tyłka, mocno go ściskając. Natychmiast się zerwałam i próbowałam odepchnąć go od siebie. To go tylko rozzłościło.Chwycił moje nadgarstki w swoje duże dłonie i przypiął mi je nad głową. Jego oczy były ciemne. Zaśmiał się ponuro, uniemożliwiając swoim ciałem moje ruchy. Rozejrzałam się dookoła i widziałam jak studenci odchodzą w przeciwnym kierunku. Wiedzieli dokładnie co się dzieje i nie chcieli angażować się w to.
-Puść mnie!- Krzyknęłam ale w zamian przycisnął gwałtownie swoje usta do moich.
I tak po prostu ten potwór ukradł coś co już nigdy nie zostanie mi zwrócone. Mój pierwszy pocałunek.

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Zwłaszcza to spotkanie z Hazzą, podoba mi się ta jego ciemna strona ;D czekam na nexta słońce;3

    uwierz-w-ducha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany! Tylko tyle jestem w stanie napisać po przeczytaniu tego rozdziału. Pierwszy raz chyba spotykam się jak na razie z Harrym w takim wydaniu. Ale wciąż jakoś sobie nie umiem dopasować tego delikatnego i wrażliwego Loczka do postaci, którą wykreowałaś! O.O Ten Harry jest po prostu.. okropny! Jak można się tak zachowywać? Jestem oburzona! :D Mam nadzieję, że na pocałunku się skończy i do niczego więcej nie dojdzie.. Normalnie aż mam ciarki. Czekam na kolejny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się mocno zdziwisz... bo na pocałunku się nie skończy

      Usuń
  3. Cudowny, wszystko jest odwrócone od rzeczywisrości, bardzo mi sie podoba treść i tajemniczość ! :)
    Myślę, że ten blog będzie udany a ta historia zostanie zakończona sukcesem oby tak dalej , jak byś mogła to powiadom mnie na tt @another_wayx

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny, wszystko jest odwrócone od
    rzeczywisrości, bardzo mi sie podoba treść i
    tajemniczość ! :)
    Myślę, że ten blog będzie udany a ta historia
    zostanie zakończona sukcesem oby tak dalej , jak
    byś mogła to powiadom mnie na tt @another_wayx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super super super super super

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani